Forum Teozofia.pl - nowa domena Strona Główna

 Miłość

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
karpek




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 10:57, 27 Lis 2008    Temat postu: Miłość

Przytaczam tutaj jeden z kolejnych przeczytanych przezemnie artyułów, na temat tego jak Kosciół widzi New Age. Staram sie zrozumiec ostatnio, ze jak to jest ze wszyscy mówią o Miłosci, ale niestety przez swoją interpretacje, i doktryny dalej sie odpychają.

New Age jest dla człowieka atrakcyjny, gdyż zwraca się on w nim do swojego "ja"; do swych wartości, możliwości i problemów. Tymczasem w tradycyjnej religijności z jej hierarchicznym układem nacisk kładzie się na wartość "wspólnoty". Wyznawcy twierdzą, że zmianę świata należy zacząć od zmiany siebie. Brzmiałoby to całkiem logicznie, gdyby nie nadmierne skoncentrowanie się na osiągnięciu własnej korzyści, szczęścia, poszukiwaniu samospełnienia, samorealizacji, sukcesu za wszelką cenę przy pomocy magii czy innych wątpliwych technik. Jest to swego rodzaju filozofia egoizmu - duchowy narcyzm. Brakuje tu miłości do bliźniego, pomocy, poświęcenia. Brak też miłości do Boga, zaufania i oddania się Jego woli w sposób całkowity.


Niestety musze tu przyznac troche racji, z duzym naciskiem na troche. Kościół tez potrafi tak pieknie mówic, ale z wykonaniem, i z zaswieceniem przykładem, juz jest troszke gorzej. Takjakby Katolikom brakuje tego właśnie zeby bardziej sie skupic na sobie, i przyjmuja to wszystko, takjakby przywykli juz do tego wszystkiego, i na koncu powiedzą ze mają racje, i mają, ale co z tego, mozna cały czas o czymś mówic, ale co z wykonaniem?. Pomijam juz pewne doktryny które w religiach poprostu są sprzeczne, ale wydaje mi sie ze w Miłosci własnie o to chodzi ze jest ponad doktrynami, ze nie wazne jak ja mysle i jak ty myslisz, ważne jest co ja czuje do ciebie, i co ty czujesz do mnie. Wydaje mi sie ze za bardzo jestesmy wpatrzeni w siebie i w swoją interpretacje. Wracając jeszcze do tekstu który przytoczyłem, to wydaje mi sie ze jest w tym troche racje, ze za bardzo sie skupiamy nad własnym rozwojem. Rozumie że Teozofia własnie taką sciezką jest, ze jest bardzo cieżką ściezką pracy nad soba, i sam nie wiem czy dam rade iśc tą scieżka, ale co jest na koncu tej sciezki, i jak to sie ma do tego ze wkoncu bedziemy w stanie przekazywac komus ta wiedze. Ktos mnie juz tutaj słusznie pouczył, że Teozofia nie jest geografia, czy biologią, i ze nie da sie jej poprostu tak przekazywac. Więc komu i co będziemy wkoncu mogli przekazac, tym którzy są na początku sciezki Teozofi? Wydaje mi sie ze jest tyle ksiązek, i ze nawet łatwiej jest dac komuś ksiażke do przeczytania, niz to wytłumaczyc. Ktoś kiedyś mądrze powiedział, ze im wiecej sie wie, tym ciezej jest to wytłumaczyc. Wiedzy, i książek jest juz masa. Więc co wkoncu bedziemy w stanie przekazywać?.
Moja interpretacja tego wszystkiego jest jest taka, ze poprostu Miłość, która tak naprawde jest bardzo prosta, ale cały swiat zewnetrzny działa sprzecznie z tym wszystkim. Rodzimy sie w systemie w którym chodzi o egoizm. Uczymy sie tego całe życie. Sama szkoła juz tego uczy, masz patrzec na siebie, zdobyc wykształcenie, zeby miec lepszą prace, więcej pieniędzy. Pozniej sie okazuje ze jak masz wiecej to chcesz jeszcze wiecej, i jak do tego myslisz, to zakładasz sobie firme, i wykorzystujesz innych, zeby miec wiecej, wiecej, wiecej, i takjakby nigdy nie ma dosc. Cały ten system tak wygląda, ze są wykorzystujący, i wykorzystywani, i my musimy sie z tego wszystkiego wyrwac, po to ta cała praca nad sobą. Musimy sie z tego wyrwac, zastanowic, i wrócic. Moja praca nad sobą bedzie wyglądała tak, ze będe pracował nad soba, ale dla innych. Doszedłem do wniosków, ze bede pracował po to by bardziej swiecic przykładem dla innych, bo teraz jestem tak jakby nieprawdziwy, chce komus coś mówic, a sam jestem taki jaki jestem, z nałogami, z przyzwyczajeniami, poprostu z wieloma niedoskonałościami, które wymagają bardzo wiele pracy. Tu widze własnie ścieżke Teozofii, i większe mozliwości, zeby móc mówic poprostu o Miłości.
Co Wy myslicie na temat Miłości?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karpek




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:39, 27 Lis 2008    Temat postu:

To co tam napisałem u góry to tylko pewne moje przemyslenia, w zasadzie codziennie są nowe. Wiem ze jestem dopiero na początku, i ze powinienem gdzies na jakimś innym forum pisac(New Age), pewnie tak zrobie, ale Teozofia jakoś mi jest bliska. Moja droga do Teozofi była bardzo szybka. Zobaczyłem pewien film w którym było coś o Buddyzmie, i pomyslałem, czemu nigdy nie sprobowałem nawet sie dowiedziec przynajmniej o co w tym chodzi. Zobaczyłem coś w internecie, nie za wiele, no i trafiłem na "Droga w Swiaty Nadzmyslowe - Radza Joga", myslałem ze to Buddyzm:) no i ta książka odegrała w moim zyciu bardzo wiele, pozniej zaraz po niej książka "Misja" o której juz pisałem, która odegrała tyle samo, a moze nawet wiecej. Hehe zaraz po tym nie wiedziałem co z tym zrobic co sie ze mną stało, i chciałem nawet napisać ksiązke:D o świecie w którym nie ma pieniedzy, jest równość, miłość, i chciałem to napisac w logiczny sposób ze jest to mozliwe(bo w zasadzie jest tylko...). Teraz juz wiem ze duzo pracy przedemną i czytania. W moim zyciu wiele mi dała ta ksiązka Misja, w której ludzie z innej planety w prosty bardzo sposób przedstawiają nam o co chodzi w naszym zyciu, ze chodzi o ewolucje, rozwój duchowy, miłość . Zauważam, ze New Age, i Chaneling własnie tez w podobny sposób działa, ktoś z zewnątrz próbuje nam pomóc. Fajnie ujęte było w pewnym dyktandzie, że ludzie są tak jakby w teatrze i grają dalej swoje role, a sztuka juz sie skonczyła. Nagromadzilismy sobie za dużo karmy, i ktoś nam pomaga w wyzbyciu sie niej. Może rzeczywiscie cos sie wydarzy w 2012, tylko ze to zalezy chyba tylko od nas.
Jestem nowy, i ze zdziwieniem nawet stwierdzam ze dopiero od ponad dwóch miesiecy wogóle sie dowiedziałem o tym wszystkim. Przedtem nie wiedziałem ze jest wogóle jakiś rozwój duchowy, karma, nic. Sorki jesli pisze o jakichs oczywistych oczywistościach dla Was, lub tez o niezrozumieniu z mojej strony pewnych rzeczy. Sorki też za pisownie, hehe w zasadzie od niecałego roku dopiero sie cos tam nauczyłem pisać, grając w gierke internetową plemiona, no cóż w szkole wolałem matematyke:D. W zasadzie mój poczatek pisania wogóle tutaj polegał na tym ze chciałem poznać Wasze zdanie na temat tych dwóch książek które przedstawiałem. Przeczytał wogóle ktoś te książki? Chciałem taki temat free, niekoniecznie o Teozofii, bo dużo mi jeszcze zostało do nauczenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karpek




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 16:01, 30 Lis 2008    Temat postu:

Przyznam ze jestem moze nawet wiecej niz troche zagubiony. Z jednej strony co pewnie spowodowała ksiązka Misja, widze osoby obok siebie które wogóle nie wiedza nawet o tym ze chodzi o rozwój ducha, i chciałbym im to w jakis sposób przekazac. Nie zadną wiedze, bo narazie nie mam zadnej, tylko ze o to chodzi. Nie chodzi o to ze ja już coś wiem, i chce gadac wszystkim bo nic nie wiedzą. Tylko bardziej chodzi o taką przyjacielską pomoc. Z drugiej strony mam bardzo ciężką i wieloletnią prace nad samym sobą, pozostawiając wszystkich obok.
Są kraje w których ta wiedza jest na porzadku dziennym. My zyjemy w wyjątkowo religijnym kraju, w którym nawet New Age ma strasznie ciężko. Czytam ostatnio "O naśladowaniu Chrystusa" , i niesamowita mądrość jest zawarta w tej książce, z tym ze jest przeznaczona dla osób duchowych. Kościół strasznie duzo mówi o grzechach, o strachu przed Bogiem, o naukach Chrystusa, tylko ze w jakis strasznie wypatrzony sposób. Kościół jest przychylny materialistycznosci, idzie razem z nią, a czy nie powinien uczyc o nie zwracaniu takiej uwagi na materialistyczność, ze i tak niczego nie zabierzemy, że Jezus był temu przeciwny itp. Oczywiscie nie moze, bo gdyby zaczoł naciskac na ten temat, to po ca ta cała organizacja, po co ten Kościół, po co te datki.
Chodzi mi o to że wszyscy są utrzymywani w ciemnocie. Byli już tacy którzy na to nacikali, no i niestety wygrali ci gorsi(a przynajmniej mają wiekszą władze nad ludzmi). Dziwi mnie to że jest tylu Księży którzy doskonale pewne rzeczy rozumieją, ale dalej robią jak robią(pewnie w dobrej wierze, że trzeba przekazywać słowo Boże).
No i tu własnie jest mój największy problem. Nie chce zostawiać wszystkich obok. Jest coraz wiecej młodych ludzi którzy nie chodzą do Kościoła, i nie chcą, bo nie widzą w tym sensu. Tylko nie mają żadnej alternatywy.
Takie zastanowienie mi teraz do głowy przyszło. Czy to ludzi poprostu nie ewoluują, czy to ludzie ludziom nie dają możliwości ewoluowania, i coraz mocniej przywiązują Ich do materialistyczności. W zasadzie to chyba taki jest sens tej książki Misja, ze to my sami nie dajemy sobie samym mozliwosi ewoluowania, i największe szkody niestety wyrządził kosciół, który zamiast pomagac w rozwoju duchowym, przywiązuje nas do materialistyczności.
W zasadzie ten cały egoizm o którym pisałem, to własnie o to chyba mi chodziło. Nie chce wszystkich zostawiac obok, nawet z tak nie wielką wiedzą jaką mam.
Tak sobie myśle że gdyby Jezus wiedział ze to tak będzie wyglądało, to nigdy by tutaj nie przychodził, i pewnie by nas zalał Buddyzm bez użycia miecza.
Prosze wypowiedzcie sie tylko na ten temat jak Wy to widzicie, i nie będe juz zakłucał tego forum wypowiedziami nieTeozoficznymi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karpek




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 17:41, 30 Lis 2008    Temat postu:

Wiem że oczywiscie powinienem spedzic wiele lat pracy nad sobą, a pózniej dopiero moge sie starac coś komuś przekazać. Tylko że coś tam gdzies w srodku mi mówi hmm nie wiem ze jest mało czasu, ze równolegle jakos to komus przekazywac. Nie wiem coś poprostu zrobić.
Dziś np. cały dzien czytanie i medytacja luzio, i czytam sobie "Głos Milczenia"i w srodku zdania przerwałem, jakaś mysl, i znów postanowiłem to napisać tu na forum, chociaż wiem ze już przesadzam z tym swoim pisaniem. Nic no postaram sie już nie pisac:).
Tylko nie wiem napiszcie mi coś, pouczcie mnie, powiedzcie co myslicie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
prajn
Administrator



Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 9:16, 01 Gru 2008    Temat postu:

Twój entuzjazm bardzo mi przypomina moje „pierwsze” spotkanie z ezoteryka kiedy chciałem dzielic się z każdym nowo odkrytymi prawdami.

Co do napisania książki to nie jest głupi pomysl. Na początku spisuj wszystkie swoje „natchnione mysli” pozniej sprobuj złożyć wszystko razem, to powinno ułatwić zadanie.

Pamietaj również ,ze reakcje na Twoje przekazy mogą być rozne, jeśli jednak pomoga choc jednemu człowiekowi zmienic zycie na lepsze, bardziej rzeczywiste to sukces będzie osiągnięty.

Swoje mysli możesz również przekazac swiatu za pomoca mysloksztaltow, wzmacnianych podczas medytacji. Myslac o ludziach z miloscią, serdecznoscią również wykonujesz olbrzymia prace.

Odnosnie pisania, forum jest od tego ,aby wymieniac poglady tak wiec jestem pewien ,ze nikomu nie przeszkadzasz Smile


Ostatnio zmieniony przez prajn dnia Pon 9:19, 01 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karpek




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 10:41, 01 Gru 2008    Temat postu:

Dzięki za wypowiedz, podniosła mnie na duchu:). Co do myslokształtów, i medytacji, to staram sie w czasie koncentracji stosowac tzw. Mette. Koncentruje sie na miłośći, po czym takjakby wyobrazam sobie ze ona sie rozprzestrzenia po całym budynku, po kazdym pomieszczeniu, i gdy natrafia na ludzi którzy tu mieszkają, koncentruje sie jeszcze bardziej, i staram sie przekazac swoja miłość, i wszystko co najlepsze. Pewnie nie jest to to co tak naprawde jest Mettą, ale sie przynajmniej staram. Stosuje to w czasie każdej medytacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
prajn
Administrator



Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 16:42, 01 Gru 2008    Temat postu:

Dzieki tej metodzie możesz dotrzec wrecz do nieograniczonej liczbie ludzi i zrobic duzo dobrego.

Wielcy Mistrzowie działają głównie na wyższych planach świadomości zsyłając swoją milosc i energie w ten sposób oddziaływaja rownoczesnie na cale rzesze ludzi.

Pytales się o egoizm (pozwolisz ,ze odpowiem w otwartym temacie). Każdy z nas jest w mniejszy lub większym stopniu egoista jedynie Mistrz który przeniosły osrodek swojej świadomości do strefy buddhi czy tez jeszcze wyżej atmy, czyniąc tym samym swoje „niższe Ja” doskonałym narzędziem „Boskiej Woli” może powiedzieć ,że jest wolny od egoizmu.
Czym dalej na sciezce tym egozim przybiera subtelniejsze formy i towarzyszy na dopóty nizsze Ja nie zostanie całkowicie podporządkowane wyższemu.

O naszych zlych cechach czy uczynkach nie należy rozmyślac. Lepiej wzmacniac i budowac mysloksztalty najlepszej naszej wersji jaka jesteśmy sobie w stanie wyobrazic. Z czasem dzieki woli, pracy nad soba mysloksztalt stanie się faktem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karpek




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 22:08, 01 Gru 2008    Temat postu:

Co do tej wolności od egoizmu, to nie wielu tam wogóle dochodzi, i ciezko jest to sobie wogóle wyobrazic, ale taki jest cel. Szkoda mi tylko ze w tej pracy nad sobą musimy sie tak mocno skupiac na sobie, pozostawiając wszystkich obok, w zasadzie o to mi najbardziej chodziło, no ale tak juz musi być. Pracujemy po to zeby w przyszłosci bardziej pomagać. Wyglada na to ze pozostają nam myslokształty. Czasami idąc sobie ulicą widząc tych wszystkich zmęczonych ludzi, niektórych naprawde doswiadczonych przez los, poprostu wyobrazam, i przesyłam im pozytywne myslokształty. Przynajmniej sie staram, i będe pracował nad wiekszą mocą tych myslokształtów.
Czasami sobie tak mysle o tych wszystkich niesprwiedliwosciach tego swiata, o tej nierównosci, i chciałbym coś zrobić, chociaż wiem ze nic nie zrobie.
Pamietam pewne doświadczenie które dosc mocno utkwiło mi w głowie. Pewnego razu po kąpieli, zupełnie nagi stanołem sobie przed lustrem, i zobaczyłem siebie, a dookoła mnie, kazda najmniejsza nawet czesc mojej łazienki, była stworzona wykorzystywaniem człowieka przez człowieka. Kazda firma, kazde przedsiebiorstwo, w którym człowiek wykorzystuje człowieka, by miec wiecej dla siebie. Takie dziwne doświadczenie, uswiadomic sobie ze własnie to nas otacza.
Z drugiej strony dochodze do wniosku, ze to tak poprostu musi być, ze to jest poprostu możliwość do nauczenia sie czegoś, ze poprostu można dostrzec pewne rzeczy tylko taką drogą.
Ładnie było napisane,"Karmic ubogich jest rzeczą dobrą, szlachetną i porzyteczną. Lecz zaspokajać głód duszy jest bardziej szlachetne i pozyteczne, anizeli posilać ciało"
Wiec tak to chyba pozostanie. Praca nad swoją duszą, myslokształty, i nadzieja na większa mozliwosc pomagania kiedyś innym duszom. Miedzy czasie pewnie jeszcze wiele rzeczy sie wydarzy, i wiele mysli, New Age?(ciepło, ale chyba nie gorąco), zobaczymy zycie pokaze....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Teozofia.pl - nowa domena Strona Główna -> Rozmowy ogólne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin