Forum Teozofia.pl - nowa domena Strona Główna

 Dualizm? Zło czym (czy?) jest
Idź do strony 1, 2  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Dezerter




Dołączył: 21 Gru 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Inowrocław

PostWysłany: Pią 11:50, 02 Lis 2007    Temat postu: Dualizm? Zło czym (czy?) jest

Najprościej maja ci co uważają, że Zło jako antagonista Dobra/Boga nie istnieje. Nie istnieje w sensie "wszystko jest dobrem", tylko my to odbieramy jako zło. Jest to koncepcja rozpowszechniana w kręgach (wybaczcie uogólnienie) New Age-u. W tej koncepcji dualizm nie istnieje - wszystko jest dobrem, a to co się wydaje nam złem jest to tylko skutek naszej niewiedzy.

Jak dla mnie kusząca bardzo koncepcja ,ale...

Gnoza do której odwołuje się przecież teozofia jest skrajnie dualistyczna podzieliła nawet Boga na :
Starotestamentowego złego Demiruga i
Nowotestamentowego dobrego Odkupiciela
większość systemów religijnych uznaje dualizm i w ten sposób opisuje świat.

Idąc jeszcze dalej - chociażby w nam najbliższym katolicyzmie, ale nie tylko - jest Zło osobowe, które ma moc nieco mniejszą niż Bóg i ma lub może mieć destrukcyjny wpływ na nas jako jednostki i poszukiwaczy prawdy (oszustwa, opętania itp.)

Powiem szczerze (ostatni raz to napisałem! - bo ja zawsze szczerze pisze), że moje pojmowanie zła jeszcze się kształtuje...
Znam poważne i godne zaufania osoby, które nie uznają istnienia zła osobowego, buszują bez ograniczeń po świecie duchowym i nigdy i nigdzie go nie spotkały.

Z drugiej strony znam ludzi wiarygodnych , którzy zetknęli się z działaniem Zła osobowego i było to bardzo bolesne i namacalne i im też wierzę...

Czym dla was jest Zło?
Czy Zło jest osobowe (przeciwnik Boga) szkodzący nam?
Czy postrzegacie świat w dualistycznej wersji?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
prajn
Administrator



Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 12:46, 02 Lis 2007    Temat postu:

Ciekawe pytanie, można by obszerna książkę na ten temat napisać.

Najpierw trzeba sobie zadać pytanie czy coś takiego jak zło i dobro istnieje. To co dla jednego jest dobrem dla drugiego jest złem - więc na tym przykładzie widzimy , że nie można jasno określić co jest dobrem a co złem.

Dobro - zło, białe - czarne, plus i minus, ciepło - zimno - Odmienne sposoby wyrażania, dwa bieguny tego samego "kija".

Nie uznaje istnienia osobowego zła jak również osobowego dobra - widzę tu jedna stałą Zasadę której wszystko podlega. Jeszcze raz podkreślam ,że nasz postrzeganie dobra czy zła jest względne, zmienia sie "poziomo" (różne kultury) i pionowo (czlowiek prymitywny - Mistrz).

Trzeba również pamiętać ,że plus nie może istnieć bez minusa jak i porządku bez chaosu - Czy możemy powiedzieć , która strona jest zła ? Myślę ,że nie, obie są równe. Jedno jest konieczne do zamanifestowania się drugiego.

Problem i zagmatwanie w całej dyskusji bierze się z porównania zła i dobra do dualności świata.

Dla mnie "złem" jest ograniczanie, przeszkadzanie jednostce w rozwoju, co jest niezgodne z "Planem" w konsekwencji czego zbieramy przykre doświadczenia (karma). "Dobro" - pomoc jednostce w rozowju.

Czasami są potrzebne (a może nawet często ) "złe" i przykre doświadczenia ,aby nastąpił rozwój, postęp.

Myślę ,że "dobro" i "zlo" to dwie nazwy za pomocą których ludzie w swojej niewiedzy nazywają dwie różne manifestacje jednej siły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zofia




Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 0:53, 03 Lis 2007    Temat postu:

prajn napisał:

Najpierw trzeba sobie zadać pytanie czy coś takiego jak zło i dobro istnieje. To co dla jednego jest dobrem dla drugiego jest złem - więc na tym przykładzie widzimy , że nie można jasno określić co jest dobrem a co złem.


Zgodze sie częsciowo. Można jednak okreslic to "zło" z pozycji obu stron aby go lepiej namierzyćSmile. Np; upieczony kurczak, doświadczył ewidentnego zła. Wykonawca tego "zła" zjadł tylko obiad, niezbędny do przetrwania. Jemu przydarzyło sie dobro. Nie zakłamujmy kurczaka ze doswiadczył dobra, bo po prostu go pożarli.


Cytat:
Dobro - zło, białe - czarne, plus i minus, ciepło - zimno - Odmienne sposoby wyrażania, dwa bieguny tego samego "kija".


Tak, ale właśnie to jest istotą; te dwa odmienne sposoby wyrażania.

Zastanawiam sie tez, czy słusznie jest w rozwazaniach o dualiźmie, podawanie tych tradycyjnych zestawów; czarny- biały, plus- minus itd. Te rózne elementy niekoniecznie muszą być w kwalifikacji dobra lub zła. Dobro i zło to coś innego, inne zestawienie...?


Cytat:
Trzeba również pamiętać ,że plus nie może istnieć bez minusa jak i porządku bez chaosu - Czy możemy powiedzieć , która strona jest zła ? Myślę ,że nie, obie są równe. Jedno jest konieczne do zamanifestowania się drugiego.


Plus i minus mogą byc oba dobre, nieprzeciwstawne, jak i porządek czy chaos, nie musza byc złe i klidujace czy twórcze? To są tylko przeciwstawne, inne elementy. Zło to raczej cos innego? Zastanawiam sie czy nie jest podstępem złośliwym iz wyeksponowano tzw "dobro" by umotywowac istnienie zła? I tym sposobem zaistnieć?
Dobro jest jakby humanitaryzmem, przeciwieństwem tego jest egoizm? A egoizm nei jest złem lecz brakiem, pustką miłosci. (no ale z mocą, ha, ha) Tak myśle....

Cytat:
Problem i zagmatwanie w całej dyskusji bierze się z porównania zła i dobra do dualności świata.


Wydaje mi sie ze właśnie z tego to wynika z dualności?

Cytat:
Dla mnie "złem" jest ograniczanie, przeszkadzanie jednostce w rozwoju, co jest niezgodne z "Planem" w konsekwencji czego zbieramy przykre doświadczenia (karma). "Dobro" - pomoc jednostce w rozowju.

Czasami są potrzebne (a może nawet często ) "złe" i przykre doświadczenia ,aby nastąpił rozwój, postęp.

Myślę ,że "dobro" i "zlo" to dwie nazwy za pomocą których ludzie w swojej niewiedzy nazywają dwie różne manifestacje jednej siły


Podobnie myślę, ograniczanie rozwoju, jest jakims tam złem. Lecz w 'dualixmie" jestem ostrożna, by twierdzić, ze zło praktycznie jest tylko lekcją. Przecież rozwój to min etyka zasady, humanitaryzm, itp. Brak tego jest złem. Jeśli juz jesteśmy w takim swiecie to chyba nalezy sie tego nauczyc co jest ok a co nie ok? Po co by to było? Po prostu nie wolno sie dać zwariowac, i filozoficznie twierdzic, ze niszczenie, zabijanie, torturowanie, nie jest złem, bo tak by wynikało, gdyby złozyc ze zła nie ma. Może i nie ma ale jest za to wadliwa manifestacja siły...Smile
Podobnie jak Dezerter, nie mam do końca sprecyzowanego poglądu co do istoty zła. Zło osobowe moze w ludzkich wymiarach reprezentowac psychopata. Jednkze, jest to osobnik z niewykształconym mózgiem. biologiczny defekt. Jednak czyny takiego nazywamy złem bo są niszczycielskie. Zło moze jest po prostu głupotą, niewiedzą?
Z czego wynikaja dyskusje o złu? Chyba z jakiejs potrzeby? Myślę tez, że nie dostrzegajac zła w swiecie, nie namierzymy go w sobie? Analogicznie do tego co pisał Dezerter o miłości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hiram




Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 0:12, 04 Lis 2007    Temat postu:

Zaintrygowało mnie zdanie :"Starotestamentowego złego Demiruga i
Nowotestamentowego dobrego Odkupiciela
większość systemów religijnych uznaje dualizm i w ten sposób opisuje świat."

Jakoś w dziwny sposób ludzie niebardzo wiedzą na czym zło i dobro w konteksie chrześciaństwa polega. Niema podziału na Boga dobrego i złego. Zło w religii chrześcianskiej nie jest przeciwnym biegunem Boga. Jest wynikiem buntu,gdzie osobnik buntujacy ma władze i jest przeciwnikiem ale dla ludzi, nie dla Boga. Dlaczego Bóg nie zniweczył buntu? Bóg nigdy nie odbiera, skoro raz nadał władze nad światem to musi się onna wypełnic. SZatan biblijny nie jest równorzednym partnerem dla Boga.Po za tym nie do przyjęcia jest jakiś śmieszny podział na Boga starego i nowego testamentu. Pisma pseudognostyczne próbujące podzielić niebo na siedem i opisujące złego Boga są dziecinadą. Pochodzenie tego dziwnego poglądu wiąże się z nieprawidłową interpretacją ksiegi blasku i innych pism kabały gdzie przedstawiono podział sfer niebieskich, a nie istnienie równorzednych. Tak czy innaczej każda z tych dziwnych teorii prowadzi u swej podstawy do Boga wszechmocnego i sprawczego ,a ile po drodze uda się poplątać religii tym "poważniejsza" "teoria"

Teraz coś co mozna odnalezć między innymi w księdze blasku. Bóg jest znający dobro i zło, i tylko On jest tym który potrafi obie te rzeczy rożdzielić i używać. Bóg łączy wszystko w jedno, to jakby jezioro mieszające po równi dwa strumienie(przy zamkniętym obiegu) to bunt sprawił,że nastąpiło rozszczepienie widzialne i odczuwalne dla nas.

Teraz moje zdanie. Zło jest brakiem porządku ,porządku we mnie, jest chaosem które mam za zadanie uporządkować. Nieżaleznie od napięć pomiedzy Bogiem a innymi istotami duchowymi którym zależy na pozostaniu mojego ja w stanie chaosu. Ja musze pokonać samego siebie.

Nasze widzenie dobra i zła jest diametralnie różne od tego jak widzi to Bóg!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zofia




Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 1:54, 04 Lis 2007    Temat postu:

Hiram napisał:

Zło w religii chrześcianskiej nie jest przeciwnym biegunem Boga. Jest wynikiem buntu, gdzie osobnik buntujacy ma władze i jest przeciwnikiem ale dla ludzi, nie dla Boga. Dlaczego Bóg nie zniweczył buntu? Bóg nigdy nie odbiera, skoro raz nadał władze nad światem to musi się onna wypełnic.


Zbuntowany przeciwnik jest dziełem boskim, ma władzę, jak piszesz, a stał sie wrogiem ludzkim? Twierdzisz ze Bóg nigdy nie odbiera...a skad to wiesz jakie Bóg ma zwyczaje? Dlaczego nie odebrał tej władzy złemu jesli ten gnebił ludzi? Toz to złe podejscie do problemu, storzony osobnik okazał sie "wadliwy" a mimo to dalej w swj niedoskonałosci ma władze? Oj to biedny jest człowiek w takiej polityce..... Oczywisćie w zkresie omawiania tego tłumaczenia. Smile

Cytat:
Po za tym nie do przyjęcia jest jakiś śmieszny podział na Boga starego i nowego testamentu. Pisma pseudognostyczne próbujące podzielić niebo na siedem i opisujące złego Boga są dziecinadą.


Mnie sie wydaje, ze mowa była o Bogu biblijnym i Jezusie-Nowym bogu. Wg mnie jest to jedynie obraz wzrostu myśli ludzkiej w pojmowaniu Boga, którego pierwotnie dostrzegano jako groxnego porywczego i wrecz nieobliczalnego. Wraz z rozwojem myśli ludzkiej, moralnosci obraz Boga ulega korzystnym przemianom. Nie jest to głupie. Przeciez to zawsze są jakby nie było ludzkie opisy, bez względu na źródła. Jednak do końca nie jestem pewna skad istnieja takie rózne wizje Boga. Bóg testamentowy był grozny mściwy, nielogiczny ale bywało ze i cechy boskie, miłujące miał.


Cytat:
Teraz coś co mozna odnalezć między innymi w księdze blasku. Bóg jest znający dobro i zło, i tylko On jest tym który potrafi obie te rzeczy rożdzielić i używać. Bóg łączy wszystko w jedno, to jakby jezioro mieszające po równi dwa strumienie(przy zamkniętym obiegu) to bunt sprawił,że nastąpiło rozszczepienie widzialne i odczuwalne dla nas.

Dlaczego nazywane to jest "bunt' ?
Gdyby tego buntu nie było nie dokonało by sie owo roszczepienie widzialne i odczuwalne? Czy przebieg zycia czy ewolucji czy istnienia byłby inny ? lepszy?

Cytat:
Teraz moje zdanie. Zło jest brakiem porządku ,porządku we mnie, jest chaosem które mam za zadanie uporządkować. Nieżaleznie od napięć pomiedzy Bogiem a innymi istotami duchowymi którym zależy na pozostaniu mojego ja w stanie chaosu. Ja musze pokonać samego siebie.


Fajnie to określiłeś tez sie zgadzam. To uporzadkowanie własnego chaosu jednak moze zajac nam wiele zywotów a jeszce wiecej jak zatrzymamy sie tylko na tym haśle. Pierw nalezy chyba dojsc do tego ze wogóle mamy chaos. Tak mnie sie wydaje....

Cytat:
Nasze widzenie dobra i zła jest diametralnie różne od tego jak widzi to Bóg!

O kurcze, podziwiam Cię. Znasz myśli Boga i to w tak zawiłej kwesti dobra i zła. Też bym tak chciała..Smile[/quote]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hiram




Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 3:02, 04 Lis 2007    Temat postu:

Droga Zofio zadałaś mi strasznie dużo pytań
na pierwsze Bunt częsciowo powstał na skutek stworzenia człowieka.
na drugie; wiem i nie wyjasnię Ci tego, niema takiego języka (obecnie)aby to uczynić
na trzecie i czwarte dlatego,że nieodbiera
"złe podejście do problemu" kogo? Boga?Tu nierozumiem
Co do kolejnych pytań: Bunt nazwałem buntem bo nim był i nie znam innego słowa na okreslenie tego stanu .
na kolejne Czy był by inny? Tak, lepszy? Napewno

"obraz Boga ulega korzystnym przemianom" Obraz Boga nie ulega żadnym przemianą na skutek naszej cywilazacji czy ewolucji .Jedynie prawdziwiej go odkrywamy. Bóg jest niezalezny od naszych pomysłów i wyobrażeń, jest niezależny od naszej wiary, jest Bogiem,Absolutem.
Nielogiczny? Logika to nasze myślenie,logiką Boga określać? ja niepotrafie i innym odradzam.

Nieznam myśli Boga ,czasem dostrzegam ich reministecje,wynik poszukiwań i upadków.
Bardzo mi miło,że zechciałaś zamienić kilka słów pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zofia




Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 19:38, 04 Lis 2007    Temat postu:

Hiram napisał:
Bunt nazwałem buntem bo nim był i nie znam innego słowa na okreslenie tego stanu .


Bunt, przewija się w mitologi, religiach i dlatego mnie interesuje, bo nie znajduje w nim zrozumienia. Cos sie za tym kryje, bo przedstawiany jest w kategoriach "zła"? Bunt, powstaje jak Pan jest zbyt uciazliwy, i wówczas ten bunt jest aktem wolnosci, lub powstaje wówczas, gdy stwórca okazł sie nie dość przewidujacy, ze mu dzieło wymknęło sie spod kontroli i uciekło z probówki czyli sie zbuntowało. O buncie ciekawy mit mają Dagoni; Czwarty Nommo, zanim został do końca stworzony zbuntował sie przeciwko stwórcy i wprowadził do wszechswiata nieład. Ten Nommo bardzo z opisu podobno przypomina egipskiego Seta, a i ze zbuntowanym Szatanem sie kojarzy. Jeśli juz doszło do tego buntu to przeciw Komu i Kto jest tym zbuntowanym?


Cytat:
"obraz Boga ulega korzystnym przemianom" Obraz Boga nie ulega żadnym przemianą na skutek naszej cywilazacji czy ewolucji .Jedynie prawdziwiej go odkrywamy. Bóg jest niezalezny od naszych pomysłów i wyobrażeń, jest niezależny od naszej wiary, jest Bogiem,Absolutem.


Tak, własnie tak też myśle. Byc może ze niejasno to wyraziłam.

Cytat:
Nielogiczny? Logika to nasze myślenie,logiką Boga określać? ja niepotrafie i innym odradzam.


Logika to nasze myślenie. Lecz ja uwazam,ze logiką poddajemy pod sąd NASZE WYOBRAZENIE o Bogu a nie Absolut. Bo oczywiste jest, ze nie Boga analizujemy, to nie na nasza miarę. Chodzi mi o to, ze pojecie Boga powinno byc w miarę logiczne nie gorsze od człowieka. Jeśli brak opisowi logiki czy zrozumienia jakiegos tam w symbolach, przenosniach to skad wiesz czy to nie są tylko absurdalne rojenia?

Powracajac do kwestu zła i dobra, to dobrym chyba przykładem jest zbombardowanie ludzi, skonstruowaną bombą atomową. W naszym wymiarze to jest chyba to zło? Zniszczenie.
Tworcą bomby i decydentem zbombardowania ludzi był R.Oppenheimer. Człowiek geniusz, uczony nie tylko w dziedzinie nauk ścisłych lecz w filozofi, bilogi, religiach, znawca hinduizmu. Lecz czy to tylko na nim ciąży ten niechlubny czyn?
Zauważyłam ciekawą zbieżność. Karma narodowa? Żydzi, byli masowo mordowani w obozach zagłady. A odkrywcami śmiercionosnej broni byli też Żydzi; R. Oppen i Eistein. Żydzi, byli mordowani jako naród i sami zamordowali. Ale dlaczego Japończycy? R. Oppen jak piszą pierwotnie zagrał złego niszczycielskiego boga a w drugiej części zycia usilnie starał się zagrac boga pokoju. Czynił wszystko by nie dopuscić do wojen... według mnie to życie jest, Hiramie, mocno skomplikowane.... Pozdrawiam:)
[/quote]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
imagineering




Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 12:07, 06 Lis 2007    Temat postu:

Moim zdaniem każde ocenianie, czy zastanawianie się nad tym dlaczego Bóg tak zrobił jest tylko naszą uzurpacją i stawianiem się ponad Boga.

Możemy tylko obserwować to co Bóg uczynił i wyciągać wnioski dla nas. Bez oceniania.

Np:
- słońce świeci równo dla dobrych i złych
- deszcz pada zarówno na dobrych i złych.

- śmierć dotyczy wszystkich

Zamiast dyskutować o Bogu i tym co uczynił, może posłuchajmy Stanisława Jerzego Leca:
"Co by było gdyby ktoś,
zamiast wierzyć w Boga,
uwierzył Bogu?"

Ale by uwierzyć Bogu, trzeba go najpierw doświadczyć...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karpek




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 14:20, 20 Gru 2008    Temat postu:

Co do tematu dobra i zła, to pamietam ze juz dawno sie nad tym zastanawiałem, jako nastolatek, i doszedłem do tego ze nie moze tak byc jak mówi Kościół, ze zbuntowany Anioł do tego wszystkiego doprowadził, ze to wszystko musi dokładnie być tak jak jest, i Bóg jest i dobrem i złem.
Teraz juz mam dużo więcej przemyslen, i widze ze musi tak być, ze nie mozna dostrzec dobra bez zła. Gdyby wszystko było dobre, to wogóle nie było by tego naszego świata, ale tez dobro by było takjakby tylko pojeciem. A własnie o to chodzi ze to nie ma być pojęcie tylko doświadczenie( nie było by tez mozliwości indywidualnosci bez doświadczenia). Po to ten cały proces reinkarnacji, że sami mamy doswiadczyć czym to jest. Kazdy z nas ma w sobie iskre Boga, i ona juz wszystko wie, bo jest cząstką Boga, bezgraniczna mądroscią, wydaje mi się że Bogu własnie o to chodzi ze mamy sami stac sie indywidualni, i nie mamy polegać na Jego wiedzy tylko mamy zdobyć swoją. Dlatego nasze wyższe Ja jest dla nas zamkniete, i tylo czasami pomaga.
W momencie kiedy juz swoimi doświadceniami dojdziemy do tego ze świat zewnetrzny nas juz wiele nauczy, wtedy otwiera sie mozliwosc dojścia do Wyzszego Ja, i wtedy tez mamy mozliwosc uczenia sie jeszcze wiekszej madrosci niz może nam dac zewnetrzny swiat.
Po to ta wolna wola, reinkarnacja, dobro i zło, karma. Mamy sie tego wszystkiego nauczyc, i dojść do Miłośći, gdzie nie będzie juz dobra i zła.


Ostatnio zmieniony przez karpek dnia Sob 14:28, 20 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fagot




Dołączył: 05 Gru 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bielsko-Biała

PostWysłany: Sob 17:35, 05 Gru 2009    Temat postu:

Dla mnie temat dobra i zła, to jak w "Fauście", gdzie bohater przechodzi wiele prób, aby zrozumieć, że jego powołaniem jest szczęście ludzkości. W efekcie, jego działanie przepełnione pasją zostaje nagrodzone mimo popełnionych błędów: Bóg mu wybacza, bowiem póty błądzi, póki dąży człowiek.

Wciąż dążę, szukam, myślę, że od początku taki był mój charakter, od szkoły średniej się to dążenie wzmocniło. Huny, teozofia, ezoteryka, programowanie umysłu, joga, medytacja, agnihotra.... wiele interesujących przejawów życia.Widzę, że (moje) życie przebiega jak sinusoida, ale bardzo duże były amplitudy... W ostatnich latach amplitudy odczuwam jako mniejsze, natomiast powiększyła się ich prędkość, czyli obrazowo mówiąc nie zdążę się załamać wydarzeniem, gdyż już za chwilę odczuwam wielką wdzięczność i radość z powodu wydarzenia (innego, modyfikacji tego samego, obojętne). Niezmiernie to ciekawe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aniart




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 16:39, 17 Lip 2013    Temat postu: Między dobrym złem a złym dobrem

Mefistofeles

„Ja Ci tu skromną prawdę powiem;
Gdy On-ów świat błazeński-Człowiek
Za całość ma swój światek mały,
Tom częścią części, co wpierw wszystkim była,
Częścią ciemności, co światło zrodziła,
Światło tak dumne, że matce swej Nocy
Zaprzecza dawnej rangi i wszechmocy;
Próżno się sili. Nocy nie pokona.”


J.W.Goethe „Faust” tłum. Roman Szymanko


Według Katarów stworzycielem świata widzialnego jest nie Bóg, ale Szatan. Ze względu na swoje poglądy zginęli na stosie i to właśnie dla nich powstała Święta Inkwizycja.

Robert Graves w „Białej Bogini” pisze o Niebie jako o Słońcu i przytacza tradycję armorykańską, w której płomień światła jest zrodzony z połączonych blasków milionów czystych dusz. Nawiązuje do wozu boga-Słońce (koła to pory roku), którego Woźnicą jest Bóg Izraela. Jak przytacza Spinoza „Bóg jest ogień” a Chrześcijanie wyznają w Hymnie „Już słońce schodzi ogniste; Ty, Jedność Światło wieczyste”. Arystofanes mówi o nim „ten stary łobuz Słońce”.
Przykłady można by mnożyć...

Interesującym faktem jest wzrost aktywności Słońca co 11 lat. W każdy 12 rok cyklu (Zodiak) występuje więcej wojen, przestępstw, wypadków. Co ciekawe również podczas pełni (Księżyc odbija światło słoneczne) nasila się liczba przestępstw i samobójstw.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Immanuel
Administrator



Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 14:57, 19 Lip 2013    Temat postu:

Może sie mylę, ale odnoszę wrażenie, że to co tu napisałeś, odnosi się do teizmu, a teozofia jest deizmem.
Nie sprowadzaj chrześcijaństwa do katolicyzmu jak to właśnie katolicy czynią. Wielu teozofów opiera się o nauki i żywot Yeszuy Ha'Maszijach, więc można śmiało powiedzieć, iż są chrześcijanami. Oczywiście bez tych cudów, objawień, zwiastowań et cetera.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aniart




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 16:26, 22 Lip 2013    Temat postu:

Jezus, Yeszua a może Jessos; pierwowzór poniżej...

„Szesnaście stuleci temu (ona pisze, 593 B.C.) Atland zatonęła; w tym czasie wydarzyło się coś czego nikt się nie spodziewał. W sercu Findasland, na górze, jest równina o nazwie Kasamyr (Kaszmir) co znaczy „nadzwyczajny”. Było tam dziecko, którego matką była córka króla, a ojcem wysoki kapłan. Aby ukryć wstyd, musieli wyrzec się własnej krwi. Dlatego zostało ono zabrane z miasta do biednych ludzi. Gdy chłopiec dorósł, nic nie było dla niego trudne, więc zrobił wszystko co w jego mocy, aby zdobyć mądrość. Jego intelekt był tak wielki, że rozumiał wszystko co zobaczył lub usłyszał. Ludzie traktowali go z szacunkiem, a kapłani obawiali się jego pytań. Kiedy był pełnoletni poszedł do rodziców. Musieli usłyszeć mocne słowa; i aby się go pozbyć, dali mu wiele klejnotów, lecz nie śmieli wyjawić mu otwarcie prawdy. Opanowany smutkiem, w związku z fałszywym wstydem swoich rodziców, wędrował po kraju. Podczas wędrówki natknął się na fryzyjskiego żeglarza, który był niewolnikiem i który nauczył go naszych obyczajów i zwyczajów. Przywrócił wolność niewolnikowi i pozostali przyjaciółmi aż do śmierci. Gdziekolwiek chodził uczył ludzi braku pobłażliwości dla bogaczy czy kapłanów i tego, że muszą chronić się przed fałszywym wstydem, który wszędzie czyni szkodę miłości i dobroczynności. Ziemia, powiedział, użycza swoich skarbów tym, którzy rozrywają jej skórę; więc wszyscy są zobowiązani kopać, orać i siać jeśli chcą zbierać plon, ale nikt nie jest zobowiązany robić cokolwiek dla drugiego, chyba że z dobrej woli. Uczył, że ludzie nie powinni szukać w jej wnętrznościach złota, srebra, ani drogocennych kamieni, które wzbudzają zazdrość i niszczą miłość. Aby upiększyć swoje żony i córki, powiedział, rzeka oferuje swoją część strumienia. Nikt nie jest w stanie uczynić wszystkich bogatymi i szczęśliwymi, ale obowiązkiem wszystkich ludzi jest uczynienie wszystkiego, aby byli oni bogaci i szczęśliwi na ile jest to możliwe. Ludzie nie powinni pogardzać żadną wiedzą; ale sprawiedliwość jest największą wartością, którą czas może osiągnąć, ponieważ uchyla wykroczenia i sprzyja miłości.

Jego imię było Jessos (Jes-us to Jezus), ale kapłani, którzy go nienawidzili, nazywali go Fo, to jest, fałsz; ludzie nazywali go Krishna (Kriszna), to jest, pasterz; a jego fryzyjski przyjaciel nazywał go Buddha (sakiewka), ponieważ miał w swojej głowie skarb mądrości a w swoim sercu skarb miłości.

W końcu musiał on uciekać przed gniewem kapłanów; ale gdziekolwiek szedł poprzedzała go jego nauka, podczas gdy jego wrogowie podążali za nim jak cień. Kiedy Jessos podróżował tak przez dwanaście lat umarł; ale jego przyjaciele zachowali jego naukę i rozprzestrzeniali ją gdziekolwiek znajdowali słuchaczy.

Jak sądzicie, co kapłani wtedy zrobili? Muszę wam to powiedzieć, a wy uważnie posłuchajcie. Co więcej musicie strzec się przed ich czynami i sztuczkami całą mocą, którą dał wam Wr-alda. Podczas gdy doktryna Jessosa w ten sposób rozprzestrzeniała się po ziemi, fałszywi kapłani przybyli do kraju jego urodzenia, aby poinformować o jego śmierci. Powiedzieli, że byli jego przyjaciółmi i udawali ogromny smutek, rwąc swoje szaty i goląc głowy. Zamieszkali w jaskiniach, w górach, ale w nich też ukryli wszystkie swoje skarby i zrobili tam wyobrażenia Jessosa. Dali posągi zwykłym ludziom i w końcu powiedzieli, że Jessos był bogiem, co im sam wyjawił i że wszyscy którzy będą podążać za jego nauką wejdą w przyszłości do jego królestwa, gdzie panuje radość i szczęście. Ponieważ wiedzieli, że był przeciwny bogaczom ogłosili wszędzie, że ubóstwo, cierpienie i pokora są drzwiami do jego królestwa i ci którzy będą najbardziej cierpieli na ziemi osiągną największe szczęście właśnie tam. Chociaż wiedzieli że Jessos nauczał, że ludzie powinni regulować i kontrolować swoje namiętności nauczali, że ludzie powinni tłumić swoje namiętności i udoskonalenie ludzkości opiera się na byciu tak nieczułym jak zimne kamienie. Aby ludzie uwierzyli, że robią tak jak nauczają, udawali na zewnątrz ubóstwo; a żeby pokazać, że pokonali wszystkie zmysłowe uczucia, praktykowali bezżeństwo. Ale jeśli jakaś młoda dziewczyna zrobiła zły krok, szybko jej odpuszczano; słaby, mówili, wymaga pomocy i aby chronić dusze, ludzie muszą dużo oddawać Kościołowi. Czyniąc w ten sposób, mieli żony i dzieci bez domostw, i byli bogaci bez pracowania; ale ludzie stawali się coraz biedniejsi i nieszczęśliwsi niż byli kiedykolwiek wcześniej. Ta doktryna, która wymaga od kapłanów tylko umiejętności fałszywego mówienia i udawania bycia pobożnym, podczas gdy postępują niesprawiedliwie, rozprzestrzenia się od wschodu do zachodu i przyjdzie również do naszego kraju.”

"Oera Linda Boek" na: [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Immanuel
Administrator



Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 22:54, 22 Lip 2013    Temat postu:

Szarpnąłeś mocno po strunach instrumentu.

Sam Yeszua Ha’Maszijach stwierdził:
„Wtedy gdy powiedziałem: "Ja jestem Droga, Prawda i Życie" nie miałem zamiaru podsuwać ludzkości myśli, że tylko Ja byłem jedynym światłem... Ci którzy są świadomi Ducha Bożego - są Synami Bożymi. Kiedy powiedziałem: "Ja jestem rzeczywiście jednorodnym Synem Boga, którego Ojciec Sobie upodobał" - chciałem dać do zrozumienia całej ludzkości, że jedno z Dzieci Bożych ujrzało, zrozumiało i ogłosiło swoją boskość! Zobaczyło, że żyje, porusza się i przebywa w Bogu - Tej wielkiej Ojco-Macierzyńskiej Zasadzie wszystkich rzeczy. Wtedy widząc to - ogłosiło ono siebie Ha’Maszijach, jednorodnym Synem Bożym, a wierne swemu sercu prowadziło takie życie, jakie głosiło, ze wzrokiem utkwionym w Ten Ideał, napełniając nim całe swe ciało, aż pożądane zakończenie nadeszło. Przyczyną, która sprawiła, iż liczni nie widzieli Mię było to, iż wyznaczyli Mi fatalny los i uczynili nieosiągalnym... Następnie - otoczyli "cudami" i mistyką, a w dodatku umieścili z daleka od ludzi prostego serca, których tak głęboko kocham. Ja kocham ich niewypowiedzianą miłością - nie Ja odszedłem od nich, ale oni ode Mnie... Oni Mię ukryli, wystawili ściany i przegrody, namnożyli pośredników i wizerunków, zarówno moich jak i wokół tych, których kochamy - ponieważ kochamy cały świat.”

Rzecz w tym, aby posiąść umiejętność oddzielania ziarna od plew i sporyszu. Trzeba zawsze pamiętać, aby strzec się kwasu faryzeuszy i fałszywych proroków. Nie zbiera się winogron z cierni, ani fig z ostu, albowiem nie wydają one owocu. Trzeba być przebiegłym, jak węże i czystym, jak gołębie. Trzeba czerpać z tego co dobre, a odrzucać to co złe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aniart




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 16:38, 24 Lip 2013    Temat postu:

Ja przynajmniej podaję źródło. Z czego jest ten fragment; Tora czy może Żywot Yeszuy Ha’Maszijach?

Interesujące jest określenie „jednorodny Syn Boga”. Syn Boga, bo świadomy Ducha Bożego; a jednorodny? Jednorodne może być światło... Boskość polega na byciu Dzieckiem Bożym, czyli według tekstu świadomości bycia zawartej w Bogu istoty.
Bóg zgodnie z ww. fragmentem obejmuje Wszechświat, jest jak wielka czapa przykrywająca wszystko, ale według tego jak wytłumaczyć, że życie powstaje od środka i wszystkie organizmy rozwijają się z wewnątrz na zewnątrz? Życie nie jest poza człowiekiem, jest w nim i w każdej żyjącej istocie, wypływa z ciemności a nie światłości. Płód ludzki żyje w kobiecie, zanim jeszcze wydostanie się na światło i stanie się dare a la luce. Siła twórcza wypływa z wnętrza. Tak więc ww. Bóg, działając z zewnątrz, nie może być prawdziwym twórcą życia, a przez to prawdą też nie.

To co dla jednego jest ziarnem, dla innego może być plewami (a propos otręby są bardzo zdrowe, a daje się je świniom); niestety długa tradycja nie wyklucza marginesu błędu.

A właściwie czym jest tutaj pożądane zakończenie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Teozofia.pl - nowa domena Strona Główna -> Rozmowy ogólne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin