Forum Teozofia.pl - nowa domena Strona Główna

 Człowiek wiedzy

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
imagineering




Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 14:58, 05 Sty 2007    Temat postu: Człowiek wiedzy

Wklejam fragment książki Carlosa Castanedy "Nauki Don Juana".
Zawarty jest tam opis drogi "Człowieka wiedzy". Jest to tylko wizualizacja, ale bardzo piękna i powodująca we mnie rezonans. Trudno oceniać siebie, ale chyba jestem na trzecim etapie.
Jak Wy to odbieracie?
więcej w tych tematach [link widoczny dla zalogowanych]

"Przystępując do nauki, człowiek nigdy nie ma pewności co do swych celów. Jego dążenia naznaczone są skazą, jego zamiary są mgliste. Spodziewa się nagrody, której nigdy nie otrzyma, bo nie ma najmniejszego pojęcia o udrękach nauki. Powoli zaczyna się uczyć, najpierw po kawałeczku, później wielkimi porcjami. Wkrótce też dochodzi do kolizji myśli. To, czego się uczy, nie odpowiada nigdy temu, co sobie wyobrażał lub wymarzył, toteż zaczyna się bać. Uczenie się nie jest nigdy tym, czego się spodziewamy. Każdy etap nauki jest nowym zadaniem, a lęk, jaki człowiek odczuwa, zaczyna narastać bezlitośnie i nieustępliwie. Przedmiot naszych dążeń zamienia się w pole bitwy. Tym sposobem napotykamy naszego pierwszego naturalnego wroga – strach! "Straszny to wróg: zdradziecki i trudny do pokonania. Czai się za każdym zakrętem drogi, czekając w ukryciu. A jeśli człowiek ulęknie się jego obecności i ucieknie, ów wróg położy kres jego poszukiwaniom.
– Co się dzieje z człowiekiem, który ze strachu ucieknie?
– Nic, z tym tylko, że niczego się już nie nauczy. Nie zostanie nigdy człowiekiem wiedzy. Możliwe, że będzie tchórzem znęcającym się nad słabszymi albo nieszkodliwym strachliwcem, ale w każdym razie będzie pokonany. Pierwszy z wrogów położy kres jego gorącym pragnieniom.
– Jakie ma możliwości pokonania strachu?
– Odpowiedź jest bardzo prosta. Nie wolno mu uciec. Musi rzucić wyzwanie lękowi i wbrew niemu zrobić następny krok w nauce, a potem jeszcze i jeszcze jeden. Nie wolno mu uronić niczego ze strachu, a mimo to nie może się zatrzymać w miejscu. Taka jest zasada! Nadejdzie chwila, kiedy pierwszy wróg się cofnie. Człowiek zaczyna wówczas nabierać pewności siebie. Jego zamiary zyskują na sile. Nauka przestaje być zadaniem wywołującym przerażenie. Kiedy nadchodzi ta radosna chwila, człowiek może stwierdzić bez wahania, że pokonał swego pierwszego naturalnego wroga.
– Czy to się dzieje od razu, don Juanie, czy stopniowo?
– Stopniowo, ale zwycięstwo nad strachem dokonuje się nagle i błyskawicznie.
– Ale czy taki człowiek nie przelęknie się znowu, jeśli przydarzy mu się coś nowego?
– Nie. Skoro człowiek raz pokona strach, wyzwala się od niego na całe życie, bo miejsce strachu zajmuje w nim jasność umysłu, która unicestwia lęk. Odtąd człowiek zna swoje pragnienia, wie, jak je zaspokoić. Potrafi przewidzieć kolejne etapy nauki i widzi wszystko z przenikliwą jasnością. Doznaje uczucia, że nic nie jest przed nim zakryte. Tym sposobem napotyka drugiego wroga – jasność! Owa jasność umysłu, którą tak trudno osiągnąć, usuwa lęk, lecz także zaślepia. Zmusza człowieka, żeby nigdy w siebie nie wątpił. Obdarza go pewnością, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, gdyż potrafi wszystko przeniknąć. Jest odważny, bo jest przenikliwy. Nic go też nie powstrzyma, bo widzi jasno. Ale to błąd. Jeśli człowiek podda się tej iluzorycznej potędze, ulegnie swemu drugiemu wrogowi i zamiast gnać, będzie się ociągał. Będzie się cackał z nauką, aż w końcu straci zdolność do nauczenia się czegoś więcej.
– Co się dzieje z człowiekiem w ten sposób pokonanym, don Juanie? Umiera?
– Nie, nie umiera. Jego drugi wróg odebrał mu wszelką chęć, żeby starał się zostać człowiekiem wiedzy. Taki człowiek zamienia się w nadętego wojownika lub błazna. Ale jasność umysłu, za którą tak słono zapłacił, nie przekształci się nigdy w ciemność i strach. Do końca życia zachowa swoją przenikliwość, ale niczego się już nie nauczy ani niczego nie będzie żarliwie pragnął. ; – Co powinien uczynić, żeby uniknąć porażki?
– Musi zrobić to samo, co zrobił z lękiem: powinien rzucić wyzwanie swej przenikliwości, korzystając z niej tylko w patrzeniu na świat, czekać cierpliwie i odmierzać starannie każdy kolejny krok. Przede wszystkim zaś powinien uważać, że jego przenikliwość niewiele różni się od obłędu. Nadejdzie chwila, kiedy zrozumie, że owa przenikliwość to tylko punkcik w polu jego wzroku. W ten sposób pokona swego drugiego wroga i znajdzie się w położeniu, w którym nic mu już nie będzie zagrażać. Nie będzie to błędem. To nie będzie jedynie punkcik w polu widzenia. Będzie to prawdziwą mocą.
Doszedłszy do tego punktu, przekona się, że znalazł się w końcu w posiadaniu mocy, do której dążył od tak dawna. Może z nią począć, co tylko zechce. Ma sprzymierzeńca do dyspozycji. Jego wola jest prawem. Widzi wszystko, co go otacza. Ale napotkał również trzeciego wroga moc! Moc to najpotężniejszy z wrogów człowieka. Oczywiście, najłatwiej się jest poddać, bo przecież człowieka tak naprawdę nie można pokonać. Wydaje rozkazy; zaczyna od podejmowania rozsądnego ryzyka, a kończy na ustanawianiu praw, gdyż to on jest panem i władca. Człowiek na tym etapie właściwie nie dostrzega, że znalazł się w okrążeniu wroga. Raptem, nic o tym nie wiedząc, przegra całą bitwę, a wróg uczyni z niego kapryśnego okrutnika.
– Czy utraci swą moc?
– Nie, nie utraci nigdy ani przenikliwości, ani swej mocy.
– Czym zatem będzie się różnił od człowieka wiedzy?
– Człowiek pokonany przez moc umiera, nie dowiedziawszy się właściwie, jak się z nią obchodzić. Moc jest jedynie brzemieniem ciążącym na jego losie. Taki człowiek nie jest panem samego siebie i nie wie, kiedy i jak użyć swej mocy.
– Czy klęska zadana przez któregoś z tych wrogów jest ostateczna?
– Oczywiście. Skoro któryś z nich zatriumfuje nad człowiekiem, nic nie da się już zrobić.
– A czy możliwe jest, na przykład, żeby człowiek pokonany przez moc spostrzegł swój błąd i go naprawił?
– Nie. Jeśli człowiek raz się podda, jest skończony.
– A jeśli moc tylko przejściowo go oślepi, a później człowiek ją odrzuci?
– Będzie to znaczyło, że walka trwa i że człowiek próbuje jeszcze zostać człowiekiem wiedzy. Prawdziwa klęska nadchodzi dopiero wówczas, gdy człowiek przestaje próbować i poddaje się.
– Ale jest przecież możliwe, don Juanie, że człowiek poddaje się najpierw na długie lata strachowi, a mimo to ostatecznie go przezwycięża.
– Nie, to nieprawda. Jeśli raz podda się strachowi, nigdy go już nie przezwycięży; nauka będzie napawała go lękiem i zaniecha wszelkich prób. Jeśli jednak będzie starał się uczyć wbrew lękowi, odniesie ostateczne zwycięstwo, bo w rzeczywistości nie pozwoli mu nigdy nad sobą zapanować.
– W jaki sposób można pokonać trzeciego wroga, don Juanie?
– Trzeba mu się z rozmysłem przeciwstawić. Trzeba sobie uświadomić, że moc, nad którą człowiek rzekomo zapanował, w rzeczywistości nigdy nie stanowi jego własności. Cały czas człowiek musi się bardzo pilnować, wykorzystując z wielką ostrożnością i starannością wszystko, czego się nauczył. Jeśli zrozumie, że jasność umysłu i moc, którym nie towarzyszy panowanie nad sobą, są gorsze od błędu, dojdzie do punktu, w którym nic nie wymknie się spod kontroli. Tym sposobem zada klęskę swemu trzeciemu wrogowi. Wówczas to znajdzie się on u kresu swej wyprawy po wiedzę, jednocześnie zaś, właściwie bez ostrzeżenia, napotka ostatniego ze swych wrogów – starość! Jest to wróg najbardziej okrutny, którego nigdy nie da się pokonać całkowicie, można tylko odpierać jego ataki.
Człowiek nie odczuwa już więcej lęku, nie trapią go żadne obawy ani niecierpliwa jasność umysłu – sprawuje pełną kontrolę nad swą mocą, równocześnie jednak zaczyna odczuwać przemożne pragnienie odpoczynku. Jeśli podda się pragnieniu, by położyć się i zapomnieć o wszystkim, jeśli pofolguje swemu zmęczeniu, przegra ostatnią rundę, a ciosy wroga uczynią zeń słabiutkiego starowinę. Pragnienie wycofania się weźmie górę nad całą jego przenikliwością, mocą i wiedzą. Jeśli jednak ów człowiek otrząśnie się ze zmęczenia i mężnie zniesie swój los do samego końca, będzie zasługiwał na miano człowieka wiedzy, choćby przez krótką chwilę zwycięstwa w odpieraniu ataków swego ostatniego niezwyciężonego wroga. I ta chwila jasności umysłu, mocy i wiedzy – wystarczy."


Ostatnio zmieniony przez imagineering dnia Śro 15:28, 08 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lord_of_Peace




Dołączył: 01 Lis 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 23:56, 05 Sty 2007    Temat postu:

Wybrałeś bardzo ciekawy fragment z "nauk Don Juana".Mi osobiście trudno powiedzieć na jakim jestem etapie rozwoju,ponieważ jeszcze tak naprawdę siebie nie znam.Zresztą to bez znaczenia dla mnie tak naprawdę,bo człowiek potrafi zmieniać się z dnia na dzień.W podanym fragmencie jest ciekawa wzmianka o tym,że jeśli człowiek porzuci strach i wkroczy na drogę jasności,to już nigdy z niej nie zejdzie,poniewaz "jasność" rozświetla jego umysł,który staje się otwarty na wszelką kreatywność,zrozumienie,otwartość i umiłowanie zdobywania wiedzy.Jednak niestety bywa często tak,że wtedy stajemy się opieszali w swym działaniu,a czasami okrywamy się pychą z powodu swej wiedzy(doskonały przykład stanowi tutaj część naukowców i innych wybitnych ludzi sukcesu).To naprawdę potrafi nas zabić,ponieważ przestajemy się rozwijać i myślimy,że osiągnęliśmy swoje apogeum mądrości i przez to wkrada się opieszałość w postaci braku motywacji do realizowania planów,które z daleka sobie wytyczyliśmy,ponieważ jasność rozświetlała naszą osobę(już nie oświetla,bo straciliśmy dawny blask,który przygasił nas swoją mocą).Jeśli jednak będziemy próbować spoglądać dalej w tą "jasność",to zobaczymy ten punkcik wspomiany we fragmencie,który będzie prawdziwą mocą,bo juz nic nas nie ogranicza.Wtedy wkraczamy na ścieżkę,na której możemy wybrać rozwój na wysokim poziomie albo śmiertelny upadek z wysokiego pułapu.Jak powiedział Benjamin Franklin:"Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki."Mimo że posiadamy moc,to kiedyś będziemy musieli ustąpić i oddać ciało(chyba że w poprzednim wcieleniu osiągneliśmy wyższy stopien wtajemniczenia i musieliśmy przybyć tutaj po raz ostatni).Dlatego życzę wam,aby wasze życie rozświetlała prawda i mądrość i abyście nie zatracili się w mętnych otchłaniach pychy i próżności i wykorzystali moc,która przeniesie was przez wszystkie wierzchołki gór.
Z szacunkiem i pokorą Lord_of_peace.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dezerter




Dołączył: 21 Gru 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Inowrocław

PostWysłany: Pon 15:31, 08 Sty 2007    Temat postu:

Jeśli jesteś imagineering na 3 etapie to gratuluje szczerze!

Ale jak ma się Nauka Don juana o strach z przypadkiem Jana Witolda Suligi
, który jak można sądzić z opisu jego drogi Duchowej ( [link widoczny dla zalogowanych] )
też był na etapie 3 - moc- i tutaj dopiero przyszedł strach, który zmusił go do wycofania się z "astralu/ swiata duchowego"

Ps
coś z moim postrzeganiem/wyobraźnią nie tak bo twój przepis na medytacje/fokusing nie działa u mnie Sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
imagineering




Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 16:55, 08 Sty 2007    Temat postu:

przeczytałem "drogę Duchową" - "jak trwoga, to do Boga". pod jego opiekę. Znam kilka nazwisk, ludzi, którzy się nie ulękli i doszli do ostatniego stopnia drogi "człowieka wiedzy".
Warto spróbować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zofia




Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 2:58, 06 Sty 2008    Temat postu: Re: Człowiek wiedzy

imagineering napisał:
Wklejam fragment książki Carlosa Castanedy "Nauki Don Juana".
Zawarty jest tam opis drogi "Człowieka wiedzy". Jest to tylko wizualizacja, ale bardzo piękna i powodująca we mnie rezonans. Trudno oceniać siebie, ale chyba jestem na trzecim etapie.
Jak Wy to odbieracie?

"

Witam. Cytat o wiedzy nie wydaje mi sie byc wizualizacją, lecz obrazowym opisem psychicznego rozwoju i motywow zdobywania wiedzy, czym ona jest, oraz zaznaczeniem licznych pułapek i przeszkód na tej drodze. Zauwazam pewna dysharmonię w opisie. Niby człowiek pokonał LĘK, posiadł MOC, a jednak BOI SIĘ STAROSCI? Czyli wg. mnie nie pokonal lęków. Przebrzmiewa mi równiez gorycz z efektów zdobywania wiedzy, i marnej pociechy uzyskania na chwile 4 stopnia. Brak mi w tym opisie coś w stylu o "miłosci", bo wg mnie(nie tylko) madrosc jest miłoscią. W tym opisie jej brak a nawet jest zaznaczony akcent marnosci jej tak czy owak na koniec zycia ludzkiego..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaktus




Dołączył: 25 Lip 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 5:34, 22 Sty 2008    Temat postu:

... ale ja nie jestem stary:)

dobre, niby wszystko sie zgadza, to madre slowa, ale slowa 'czlowieka bablonu'Razz

po pierwsze, fundamentalne zasady:
-wszelkie cierpienie jakie spotyka tego czlowieka rodzi sie z jego pragnien

bo te problemy... poszukiwanie mocy... wladza... a czym jest czlowiek?

zadna moc nie 'jest potrzebna' - moc jest, to trzeci aspekt Boga
zadna wladza nie jest potrzebna - nie ma nic do wladania wszystko jest a na dodatek wszystko jest jednoscia
czlowiek to nie kupa miecha, przeciwstawiona reszcie swiata, ktora itak umiera. czlowiek prawdziwy to wyzsze ja ktore jest nie smiertelne, ma wszystko, moze wszystko i wogule jest wszystkim, a na pewno wszystkim co na tym etapie jestem sobie w stanie wyobrazic:)

bah!! a jes level 5Smile??

o 3:33 pozdrawiam wszyskich, to bya mia nocka, mam nadzieje ze nikogo nie urazilem, postaram sie niebawem wpasc;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zofia




Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 23:54, 28 Sty 2008    Temat postu:

Cytat:
[quote="Kaktus"]... ale ja nie jestem stary:)

ha, ale moze chodzi chyba o to porzekadło; ze -człowiek, chociaż na starość mądrym umrze.

Cytat:
po pierwsze, fundamentalne zasady:
-wszelkie cierpienie jakie spotyka tego czlowieka rodzi sie z jego pragnien

No nie wiem, cierpienie wynika jakby nie było z tego ze mamy emocjonalny system, instynkt, uczucia. Cierpienie to uczucie, a miłosc chcyba tez jest uczuciem czy jest czyms innym??
Ale chyba wiem w czym rzecz, pragnienia są jaby nie było motorem nakręcania emocji-tych cerpiących i bolących...


Cytat:
zadna moc nie 'jest potrzebna' - moc jest, to trzeci aspekt Boga
zadna wladza nie jest potrzebna - nie ma nic do wladania wszystko jest a na dodatek wszystko jest jednoscia

Tak, tam gdzie władza nie ma miłosci..ale moc nie musi byc władzą...

Cytat:
.. czlowiek prawdziwy to wyzsze ja ktore jest nie smiertelne, ma wszystko, moze wszystko i wogule jest wszystkim, a na pewno wszystkim co na tym etapie jestem sobie w stanie wyobrazic:)


Ekstra.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magda




Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 22:47, 21 Kwi 2008    Temat postu:

witajcie, czytałam ten fragment wiele razy i za każdym znajduje coś nowego jest rzeczywiscie niesamowity, dziekuje że jesteście to pomaga - myśl że nie jestem sama zawieszona w pustej przestrzeni bo ostatnio dopada mnie ta "kolizja myśli" i strach przed sobą... macie chwile zwątpienia?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zofia




Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 17:08, 24 Kwi 2008    Temat postu:

magda napisał:
witajcie, czytałam ten fragment wiele razy i za każdym znajduje coś nowego jest rzeczywiscie niesamowity, dziekuje że jesteście to pomaga - myśl że nie jestem sama zawieszona w pustej przestrzeni bo ostatnio dopada mnie ta "kolizja myśli" i strach przed sobą... macie chwile zwątpienia?

Witaj Magdo.
Myślę, że doswiadczenie samotnosci jest złudzeniem ale bywa tak poteznym złudzeniem, ze wydaje sie to prawdą. Zwłaszcza wówczas gdy mało kto nas rozumie. Cieszy czlwoieka to, ze jest ktoś kto tez wpadła na podobny trop albo coś "koło tego" i już jest raźniej....
Wydaje mi się ze właśnie kolizje myśli sa ważnym etapem, jakby powiedzieć "etapem naukowym w praktyce" przeciez wtedy robimy remanent z teoriami i pogladami czy wiarą....i tworzymy wreszcie nowa myśl. Co do zwatpienia chyba nie ma człowieka by wcześniej czy później tego nie doswiadczył, lecz wg mnie to tylko odczucie, sygnał, przynaglajacy ze cos trzeba zmienić. Czemu odczuwasz strach przed sobą?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magda




Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 12:17, 28 Kwi 2008    Temat postu:

jeżeli moje myśli kreują rzeczywistość nie tylko moją ale innych ludzi też - to odpowiedzialność, trzeba panować nad swoimi ludzkimi emocjami, nad myślą - dlatego napisałam o strachu...pracuje nad sobą i nie mam zamiaru się poddawać ale strach pojawia sie czasem... po drugie zastanawiam się ostatnio czy to co ja uznaje za dobro rzeczywiście nim jest, teoretycznie na przykład moge miec dobre intencje i chciec zmienić rzeczyistość myśląc "dobrze" a może to jest złe, może z przyczyn których nie rozumiem tak ma być i jakie będą naprawde konsekwencje mojej "dobrej" myśli? niewiedza jest straszna...nie chce zabłądzić...ale nie moge nie robić nic...nie moge przestać myśleć...jestem człowiekiem ..niewiedzy Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
prajn
Administrator



Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 22:32, 28 Kwi 2008    Temat postu:

Do rozwazan nad "dobrem" i "zlem" polecam "U stóp Mistrza".

Oczywiscie widzac topiacego sie czlowieka ( czy w innej opresji ) nalezy mu pomoc i nie mozna odpuszczac tlumaczac sobie to jego karma i ,ze widocznie tak ma byc.

Najlepszym doradca jest nasze wlasne sumienie, wsluchaj sie w nie a bedziesz wiedziec jak nalezy postapic.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zofia




Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 22:23, 04 Maj 2008    Temat postu:

Cytat:
magda napisał:
jeżeli moje myśli kreują rzeczywistość nie tylko moją ale innych ludzi też - to odpowiedzialność, trzeba panować nad swoimi ludzkimi emocjami, nad myślą - dlatego napisałam o strachu...pracuje nad sobą i nie mam zamiaru się poddawać ale strach pojawia sie czasem...

Pewnie tak, ale czy czy ci którym los tez "kreujesz", nie pozbawili się odpowiedzialnosci sami za siebie? A Ty czy nie naruszasz ich wolności?


Cytat:
po drugie zastanawiam się ostatnio czy to co ja uznaje za dobro rzeczywiście nim jest, teoretycznie na przykład moge miec dobre intencje i chciec zmienić rzeczyistość myśląc "dobrze" a może to jest złe, może z przyczyn których nie rozumiem tak ma być i jakie będą naprawde konsekwencje mojej "dobrej" myśli?


Wydaje mi sie ze bez złej woli lecz z odwaga tworzenia nowego, wynik moze być jednoznaczny. Wówczas z pewnoscią juz będziesz wiedzieć czy to było dobre czy złe. Watplwosci znikną teraz są bo nie wiesz. Wiec doswidczenie i skutek bywa jedyna odpowiedzią? A wynik dobrem bo poznasz prawdę w tym zkresie.


Cytat:
niewiedza jest straszna...nie chce zabłądzić...ale nie moge nie robić nic...nie moge przestać myśleć...jestem człowiekiem ..niewiedzy Smile

Wiedzieć o własnej niewiedzy to swoista madrość. Mnie sie wydaje ze człowiek wiedzy podejrzewa ze "bładzenie" to drogi do madrosci. Kto nie chodzi nowymi drogami nie pozna nowego ale i nie grozi mu pobłądzenie? Lecz czy jest wogóle na prawidłowej drodze? Czy może dawno jest na dzikich pustkowiach ale swoiskich?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Teozofia.pl - nowa domena Strona Główna -> Rozmowy ogólne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin